Z roku na rok przedoscarowe typowanie sprawia nam wszystkim coraz mniej satysfakcji. W obliczu szeregu nagród podprowadzających i silnej zazwyczaj ekscytacji jednym, góra dwoma tytułami, jaka staje się udziałem niemal całego, kinowego (eksperckiego i fanowskiego) świata, naprawdę trudno jest pomylić się, kto w tym roku zgarnie cały worek statuetek. W tym roku jest podobnie, a nawet gorzej - bo La La Land, sprawca największego zamieszania, jest przykładem filmu, który trafia się w oscarowej puli raz na kilka lat i przejeżdża przez sezon nagród jak walec, nie pozostawiając cienia złudzeń, komu przypadnie w udziale to najważniejsze złoto. Niech więc poniższe typowanie będzie okazją raczej do przyjrzenia się rzadko w ostatnim czasie recenzowanym tu filmom i ich poszczególnym elementom niż obstawianiem zwycięzcy, który może być tylko jeden.
Tradycyjnie linkuję do typowania ubiegłorocznego, które zawsze fajnie pokazuje, że nikt nie pozjadał wszystkich rozumów, a Akademia jednak czasem lubi zaskakiwać i nagradzać nie tych, których wszyscy obstawiamy. W zeszłym roku zresztą sama popełniłam największy ślepy strzał, na pewniaka przewidując Oscara dla Zjawy, podczas gdy statuetkę w kategorii najlepszy film zgarnęło Spotlight. Podobnie w kategorii aktorskiej, gdzie członków szanownego gremium posądziłam o sentymenty i nagrodę wieszczyłam dla Stallone, któremu tegoż Oscara podwędził, słusznie zresztą, Mark Rylance za Most szpiegów. Jak będzie w tym roku, okaże się już za kilka dni.
W poniższych przewidywaniach standardowo zabraknie kilku kategorii, w których nie mam za wiele do powiedzenia z racji utrudnionego dostępu do ich kopii, m.in. krótkich metraży, animacji i dokumentu.
* Nieliczne nominowane filmy, które recenzowałam, linkuję na niebiesko.
NAJLEPSZY FILM
Największy problem tegorocznej kategorii głównej jest taki, że nie ma tu filmu, który zasługiwałby w 100% na Oscara. Wygrana La La Land jest więcej niż pewna, ale też trudno oprzeć się wrażeniu, że film Chazelle właściwie niespecjalnie ma tu z czym konkurować. Nominowane filmy to filmy dobre, mniej lub bardziej emocjonalne, czasem odkrywcze i świeże, czasem bardzo wtórne, ale zdobywające uwagę nieszablonową realizacją czy aktorstwem. Spoglądając na własne oceny dziewięciu, a właściwie siedmiu, bo seanse Ukrytych działań i Fences (o ile doczekamy się jakiejkolwiek dystrybucji kinowej lub dvd filmu w Polsce) wciąż przede mną, chyba najbliżej byłoby mi do Nowego początku, który uważam za najbardziej nowatorską i solidnie wykonaną propozycję z całej puli, i Manchester by the Sea, którego oceniłam z całego zestawu najwyżej, ale który raczej nie jest typem oscarowego pewniaka. Całe zestawienie jest zresztą w tym roku dość zróżnicowane. Mamy, oczywiście, pięć dramatów, ale już na pozostałych czterech miejscach coś się dzieje: jest teksański kryminał o walczących o przetrwanie dwóch braciach, napadających na banki (Aż do piekła), jest nowoczesne sci-fi (Nowy początek), film wojenny (Przełęcz ocalonych) i musical (La La Land). Trzy z dziewięciu to filmy biograficzne, pięć to adaptacje (książek, z wyjątkiem Fences, które jest może nie tyle adaptacją, co kalką broadwayowskiej sztuki o tym tytule). Dwa tytuły - dla mnie, niestety, tylko, nie aż dwa - to historie opowiedziane z perspektywy kobiecej (Nowy początek i Ukryte działania). O tym, że żaden z nominowanych filmów nie został wyreżyserowany przez kobietę, nie wspomnę. Czego zabrakło? Moim zdaniem główna kategoria to świetne miejsce dla nowego filmu Toma Forda, który został z drobnym wyjątkiem zupełnie przez Akademię pominięty. Zwierzęta nocy biją na głowę pod względem i fabularnym, i artystycznym, i technicznym nawet przynajmniej połowę powyższych propozycji.
NAJLEPSZY AKTOR PIERWSZOPLANOWY
NAJLEPSZY AKTOR DRUGOPLANOWY
Z tą kategorią mam w tym roku nie lada problem. Zawsze najmocniejsza, zawsze najboleśniejsza (bo każdy zasługiwał na statuetkę), tym razem nie wzbudza we mnie większych emocji, a wynik tego wyścigu jest mi w zasadzie obojętny. Mam wręcz poważne zastrzeżenia co do nominowanych aktorów. Największe do obecności w zestawieniu Deva Patela, który - jakkolwiek rozumiem tok myślenia Akademii - wyglądał w Lion raczej jak aktor pierwszoplanowy niż chowający się za czyimiś plecami. Ale co my tam wiemy. Dalej, Jeff Bridges w Aż do piekła - moim chyba największym oscarowym zawodzie - był po prostu starym, dobrym Jeffem Bridgesem. Michael Shannon zasługuje na wyróżnienie zawsze, ale akurat z drugoplanowej obsady Zwierząt nocy powinien się w tej kategorii znaleźć zdecydowanie Aaron Taylor-Johnson. Lucas Hedges to ciekawy typ, bardzo nieoczywista nominacja i byłoby naprawdę zabawnie, gdyby tego Oscara zdobył. Ale to raczej mało prawdopodobny scenariusz, bo we wszystkich dotychczasowych konkursach statuetki do domu przywoził Mahershala Ali - w Moonlight notujący faktycznie dobry, choć zaskakująco krótki występ. Oprócz złola z filmu Forda zabrakło mi tu wspaniałego w Boskiej Florence Simona Helberga.
NAJLEPSZA AKTORKA PIERWSZOPLANOWA
NAJLEPSZA AKTORKA DRUGOPLANOWA
Viola Davis zjadła swoje koleżanki w tej kategorii na śniadanie już na samym początku sezonu nagród. Czy słusznie, tego nie wiem, bo Fences nie widziałam, niemniej jednak, skoro nie można się tu za bardzo powymądrzać, warto zwrócić uwagę na towarzystwo Davis. A jest zacne i bardzo zróżnicowane, bo mamy tu aż trzy czarnoskóre aktorki i aż pięć kreacji, które zdecydowanie zasłużyły na tę nominację (w przypadku Spencer strzelam, bo filmu nie widziałam, ale ona zawsze wypada w swoich filmach wspaniale). Każdy wybór byłby tu więc dobry.
NAJLEPSZY REŻYSER
Tutaj zwycięstwo Chazelle jest raczej pewniakiem. Spośród pozostałych nominowanych na pewno nieco dziwi wyróżnienie dla Mela Gibsona, który powracając do łask Akademii, sprzątnął zasłużone miejsce dla Toma Forda. Do pozostałych panów nie ma absolutnie żadnych "ale" - wykonali kawał dobrej roboty i te nominacje prędzej czy później przekują się na jakieś Oscary, o to się nie martwię.
NAJLEPSZY SCENARIUSZ ORYGINALNY
Moja ulubiona kategoria, w której notorycznie się mylę i mam nadzieję, że obstawiając La La Land pomylę się i tym razem. Film Chazelle jest pięknym hołdem dla kina i muzyki, a Akademia uwielbia takie sentymentalne wycieczki do wnętrza swojego domu, więc wygrana musicalu jest bardzo prawdopodobna, choć akurat scenariusz jest chyba najsłabszym ogniwem filmu. Osobiście cichutko liczę na to, że z Oscarem do domu wróci ekipa emocjonalnej torpedy roku. Manchester by the Sea zbudowane zostało na dość prostej, a emocjonalnie niezwykle ciężkiej i intensywnej historii, a subtelne jej prowadzenie zasługuje na ten zaszczyt. Co ciekawe, podobny dylemat musieli mieć amerykańscy dziennikarze (Critics Choice), którzy w tej kategorii wręczyli dwie statuetki - dla obu filmów.
NAJLEPSZY SCENARIUSZ ADAPTOWANY
Myślę, że kategoria scenariusz adaptowany będzie taką nagrodą pocieszenia dla Moonlight, który może okazać się największym przegranym tegorocznej gali. Nie uważam, by ten Oscar był zasadny - należę do mniejszości, której film nie uwiódł - ale ostatecznie nie ma w tym zestawieniu filmów, którym statuetka by się zdecydowanie należała - Zwierząt nocy (tak, wiem, zdarta płyta) i koreańskiej Służącej. Spośród wyróżnionych osobiście statuetkę wręczyłabym z zamkniętymi oczami Villeneuve za świeży w spojrzeniu i perspektywie narracyjnej, a przy tym doskonale opowiedziany i przeniesiony na ekran Nowy początek, który - nawiasem mówiąc - wygrał w tej kategorii u ekspertów w tej dziedzinie (Amerykańska Gildia Scenarzystów). Co ciekawe, Moonlight, którego tu obstawiam, również został przez WGA doceniony, ale w kategorii... scenariusz oryginalny (wtf?!).
NAJLEPSZA MUZYKA ORYGINALNA
Co można napisać w ramach komentarza do kategorii, w której niewybaczalnie pominięto trzech kompozytorów, którzy znajdują się na moim absolutnym topie artystów tej branży? Za wyjątkiem poprzedniego roku, gdzie Oscar dla Morricone był tak pewny i zasłużony, że obyło się bez rękoczynów z mojej strony, nominacje w tej kategorii zawsze powodują u mnie smutek i złość. I tak jest też tym razem, bo nie ma tu absolutnie przepięknej ścieżki Abla Korzeniowskiego do Zwierząt nocy, arcyciekawej i nowoczesnej w brzmieniu muzyki Cliffa Martineza do Neon Demon i niepokojącego score'u Jóhanna Jóhannssona do Nowego początku, który został zresztą w wyścigu bezsensownie zdyskwalifikowany. Z wyróżnionej puli natomiast wątpliwości nie ma, że Oscara zgarnie Justin Hurwitz za La La Land i też - zapominając na moment o pominiętych - będę z tego werdyktu bardzo zadowolona, bo muzyka do musicalu jest fantastyczna i warta każdego wyróżnienia. Z pozostałych nominowanych na uwagę zresztą zasługują wyłącznie tematy główne ścieżek.
NAJLEPSZA PIOSENKA
Najpiękniejsza, bez dwóch zdań.
NAJLEPSZA CHARAKTERYZACJA
Legion samobójców to zły film, ale charakteryzatornia stanęła na wysokości zadania. Myślę, że w tej grupie spokojnie mogłaby znaleźć się jeszcze Boska Florence, bo ktokolwiek przeobraża tak Meryl Streep, powinien móc zasiąść na widowni Dolby Theatre w tę wyjątkową noc. Ale nie jest to zdecydowanie nic, czego nie można by przebaczyć.
NAJLEPSZE KOSTIUMY
NAJLEPSZA SCENOGRAFIA
NAJLEPSZE ZDJĘCIA
Wygra La La Land, i pewnie słusznie, ale gdy dziś zamykam oczy, to widzę przed nimi raczej spotkanie z heptapodami (Nowy początek) niż podniebny taniec Sebastiana i Mii. W ramach ciekawostki dodam tylko, że znający się na rzeczy lepiej ode mnie - operatorzy filmowi zrzeszeni w amerykańskiej gildii tychże - ocenili, że najlepsze zdjęcia popełniono w filmie Lion. Tak to jest, gdy w kategorii najlepsze zdjęcia nie startuje Lubezki...
Tradycyjnie życzę sobie, by przewidywania okazały się nietrafione, a niedzielna ceremonia była pełna niespodzianek. Widzimy się w poniedziałek rano podczas tradycyjnej relacji post factum na blogu i, oczywiście, na Facebooku, gdzie będzie to, co lubicie najbardziej - sukienki!:) Miłych wrażeń!
Zupełnie nie zgadzam się z kategoriami "Powinna wygrać" - taka gloryfikacja La La Land jest w moim odczuciu zupełnie nieuzasadniona. Przykładem jest tu kategoria najlepszej aktorki, którą pewnie Emma Stone wygra zupełnie niesłusznie: gdyby Akademia kierowała się poziomem aktorstwa i jakością, wygraną tu była Isabelle Huppert, filmem Moonlight itd. La La Land to techniczna maestria, no i jest to musical, co zawsze jest dodatkowym atutem dla Akademii, aczkolwiek nie jest filmem wybitnym.
OdpowiedzUsuńAkurat gdybym miała wybierać między tymi dwoma aktorkami, to jednak wybrałabym Stone. Huppert była dobra, ale nie wiem, czy aż na Oscara. Zresztą cała kategoria w tym roku nie jest wybitnie mocna, niestety:/
OdpowiedzUsuńgit
OdpowiedzUsuń