Strony

poniedziałek, 12 listopada 2018

Pożegnanie

Moi drodzy, przyszedł czas pożegnania.

Jak być może zauważyliście, od jakiegoś czasu na blogu nie pojawiają się nowe wpisy. Nic się nie stało. Życie biegnie naprzód, pojawiają się nowe zobowiązania, nowe wyzwania i nowe priorytety, a czas nie tylko się nie rozciąga, ale wręcz przeciwnie: z roku na rok płynie jakby szybciej i zwyczajnie nie starcza go na wszystko. Gdy dochodzi do dylematu, czy opisać swoje wrażenia z seansu, czy obejrzeć kolejny film/serial, wybór jest oczywisty.

Bardzo Wam dziękuję za te 7 wspólnych lat – za Waszą lekturę bloga, za komentarze, inspirujące dyskusje, tropy i rekomendacje, za wszelką okołoblogową aktywność. Było mi ogromnie miło móc współtworzyć tę przestrzeń z Wami, a jeszcze milej – że poświęcaliście swój cenny czas na czytanie moich tekstów.

Mam nadzieję, że udało mi się zarazić Was swoją pasją i pobudzić (lub rozbudzić) apetyt na dobre kino:)

Oczywiście, moja przygoda z filmem nie kończy się. Nadal biegam do kina, śledzę premiery, nowości ze świata kinematografii i ciekawostki o twórcach, nadrabiam klasykę i seriale. Jeśli jesteście ciekawi moich wrażeń, zapraszam do śledzenia mojego profilu na Filmwebie, gdzie staram się w tej skromnej, liczbowej skali oddać swoje wrażenia: https://www.filmweb.pl/user/Klapserka.

Blog na domenie klapserka.pl zostanie zamknięty. Gdybyście chcieli dotrzeć do starych tekstów, cała treść bloga jest dostępna jest tutaj, czyli na stronie https://apetyt-na-film.blogspot.com/.

Do zobaczenia w kinie! :)

środa, 9 maja 2018

Kino niezależne – filmy warte obejrzenia – cz. III

Lubicie filmy niezależne? Ja bardzo. Zawsze urzeka mnie bijąca z nich prawda - o życiu, o człowieku, o rzeczywistości, w której żyjemy, codzienności, jaka jest naszym udziałem. Ale też odwaga - w stawianiu pytań i niesileniu się na odpowiedzi, w mówieniu o tym, co boli, cieszy lub odpycha, wreszcie - w zabawie formą i konwencją w bezpretensjonalny, niepodszyty chęcią zysku, a raczej (nie)zwykłą radością tworzenia sposób.

sobota, 24 lutego 2018

Najlepsze piosenki filmowe 2017 roku

Na pierwszy rzut oka tegoroczny zestaw najlepszych piosenek filmowych zawiera wyłącznie piosenki z Ciemniejszej strony Greya La La Land, poprzeplatane pojedynczymi utworami z innych filmów dla niepoznaki. I właściwie trochę tak jest. O przedziwnym filmowym romansie Christiana i Anastacii powiedzieć można wiele złego, ale nie to, że oprawia go zła muzyka. Piosenki napisane specjalnie na potrzeby serii od samego początku stają się hitami i choć może bywają utworami jednosezonowymi, słucha się ich na tyle przyjemnie, by o nich wspomnieć. W przypadku musicalu Chazelle'a piosenki - podobnie jak oryginalna muzyka Hurwitza - są siłą filmu, a przy tym są niezwykle melodyjne i esencjonalne, łatwo wpadają w ucho i wprawiają ciało w ruch. To dlatego tak ciężko było zrezygnować z uwzględnienia większości z nich w tym zestawieniu. 

Ale niech te dwa filmy nas nie zmylą, bo w ubiegłym roku w kinie można było usłyszeć wiele innych ciekawych utworów, w tym takie perełki jak finałowa piosenka z Twojego Vincenta, wokal Michelle Pfeifer w Morderstwie w Orient Expressie czy polski akcent w wykonaniu Ani Rusowicz, która zaśpiewała w Sztuce kochania. Zresztą, posłuchajcie sami.

środa, 21 lutego 2018

Muzyka filmowa 2017

Długo wahałam się, czy w tym roku ten wpis powinien w ogóle powstać. Po raz pierwszy od pięciu (!) lat nie znaleźliśmy z Szymalanem, autorem bloga Filmowe Konkret-Słowo, z którym dotychczas ranking wspólnie opracowywaliśmy, czasu, by usiąść i przyjrzeć się razem zgromadzonemu materiałowi. A gromadziliśmy go oboje przez cały rok już z przyzwyczajenia. Dla mnie słuchanie ścieżek dźwiękowych filmów, które wchodzą do polskich kin, stało się zupełnie naturalne i nie wyobrażam sobie dnia bez włączenia Spotify i sięgnięcia po nowe lub ulubione albumy lub playlisty. Ponadto, cóż, życie pędzi do przodu jak szalone, zmieniamy się my, zmieniają się nasze priorytety i pewne sprawy schodzą na dalszy plan. Blog, energia do pisania i potrzeba regularnego publikowania również. 

Wiem jednak, że sporo z Was czeka na to rokroczne zestawienie jak na zbawienną ściągę, na co warto zwrócić uwagę i czego słuchać, by nie tracić czasu na albumy o niskiej wartości i od razu czerpać przyjemność z tego, co naprawdę dobre. Dlatego dziś krótko, bez dwugłosowych komentarzy, podrzucam Wam 10 najlepszych moim zdaniem utworów muzyki filmowej 2017 roku, a dla bardziej zaawansowanych także link do playlisty, gdzie znajdziecie tego dobra dużo więcej.

poniedziałek, 1 stycznia 2018

Najlepsze plakaty filmowe 2017 roku

Tradycyjnie w pierwszy dzień roku garść plakatów filmowych, które w 2017 r. przykuły moją uwagę. Garść, a raczej garstka, bo tym razem ciekawych grafk było wręcz jak na lekarstwo. Z inwencją twórczą autorów jest, jak podejrzewam, całkiem dobrze, czego dowodem jest wysyp alternatywnych, niewypuszczonych do oficjalnej promocji plakatów, ale - jak wiemy - to nie oni decydują o tym, pod jakim obrazem film będzie reklamowany. Niemniej, czasem udaje się przeforsować kreatywność i choć rzadko kiedy plakaty jak te poniższe faktycznie oglądamy na naszych słupach reklamowych, cieszy fakt, że w innych krajach taka sztuka jest doceniana i promowana. Życzę Wam wszystkiego dobrego w nowym roku i zapraszam do oglądania. Kolejność przypadkowa.


niedziela, 10 grudnia 2017

Filmy, które się liczą, czyli na co i dlaczego warto czekać #4

Przez trzy lata ideą tego wpisu było podrzucenie Wam tytułów, którymi warto się zainteresować z uwagi na zbliżający się sezon nagród filmowych. Większość tych tytułów ma szansę na nominacje i choćby z tego względu, że będzie (lub już jest) o nich głośno, nie zaszkodzi dowiedzieć się o nich więcej. Człowiek się starzeje, więc i wielkie nagrody nie robią na nim takiego wrażenia jak kiedyś, zmieniają się też gusta i to, co zachwyca jurorów niekoniecznie idzie w parze z własnymi upodobaniami. Tegoroczna ściągawka jest zatem bardziej spisem tytułów, na które warto czekać, bo mogą serwować - po prostu - kawał dobrego kina. I tego, czekając na ich premiery, się trzymajmy.

piątek, 24 listopada 2017

Liga sprawiedliwości [recenzja]

"Historie nadawały temu wszystkiemu sens" – mówi jedna z bohaterek Ligii sprawiedliwości, odpowiadając na sugestię, by powróciła (w pisaniu) do poważnych tematów. Twórcy najnowszej produkcji DC Comics nawet sobie nie zdają sprawy, ile prawdy o ich filmie kryje się w tej prostej kwestii. Bo w wojnie z Marvelem o rząd dusz wytwórnia czyni ze swoich kolejnych tytułów to, czym bardzo nie chce, by się stały – pakuje w nie wszystko, czym dysponuje, zapominając, że czasem wystarczy mieć po prostu dobrą historię.


środa, 15 listopada 2017

Najlepszy [recenzja]

Najlepszy nie bez powodu był na tegorocznym festiwalu w Gdyni jedną z najbardziej oczekiwanych premier. To film Łukasza Palkowskiego, autora wielkiego hitu frekwencyjnego sprzed trzech lat - Bogów. Filmu, który wielu widzom przywrócił wiarę w polską kinematografię, bo okazało się, że można ciekawie, z humorem, bez żenady i jeszcze po polsku. Najlepszy ma duże szanse podtrzymać tę wiarę, bo choć nie jest to film bez wad, ma trzy cechy, które gwarantują nie tylko oglądalność, ale i sympatię widzów: pełnokrwistego bohatera, którego da się lubić i któremu się kibicuje, historię pełną wzlotów i upadków, którą się śledzi z wypiekami na twarzy, i humor, który burzy mury największego zniechęcenia.

poniedziałek, 16 października 2017

Blade Runner 2049 [recenzja]

Wielkie oczekiwanie na seqel kultowego Blade Runnera Ridleya Scotta przeszło gdzieś obok mnie. Może dlatego, że nie jestem wielką fanką oryginału (szanuję, ale nie oszukuję, że jest to film poruszający we mnie najgłębsze struny). Może z powodu małej niewiary w to, że twórcy sci-fi mają ambicję powiedzieć swoim filmem coś o kondycji współczesnego człowieka lub świata, a nie tylko oczarować pięknymi zdjęciami i krystalicznym dźwiękiem. Może wreszcie dlatego, że im lepszy pierwowzór i im większe nadzieje pokładamy w kontynuacji, tym częściej spotyka nas rozczarowanie. Jedyne, co naprawdę i szczerze ciągnęło mnie do filmu, było nazwisko jego reżysera. Denis Villeneuve, autor wstrząsającego Pogorzeliska, doskonałego Sicario, surrelistycznie pociągającego Wroga i hipnotyzującego, świeżego Nowego początku, to jeden z najbardziej świadomych, precyzyjnych i charakterystycznych współczesnych reżyserów. Blade Runner 2049 w zasadzie nie mógł mu się nie udać.


środa, 4 października 2017

Atak paniki [recenzja]

"Radiowiec, kelner, panna młoda, pisarka, mąż i żona oraz behawiorysta zwierząt dostają ataku paniki". Pamiętam, że gdy przeczytałam w przedzień seansu ten opis filmu, poczułam zniechęcenie. "O, nie. Kolejny kolaż wątków i postaci, które spotykają się na koniec w imię naciąganego na potrzeby fabuły motywu głównego". Wyobraźcie sobie więc moje zdumienie i radość, gdy po seansie zorientowałam się, że losy bohaterów filmu śledziłam z wypiekami na twarzy, śmiałam się z ich perypetii wraz z całą salą i nie spojrzałam na zegarek podczas seansu ani razu. Takie to było dobre!