Strony

niedziela, 22 lipca 2012

21 Jump Street (2012)

reżyseria: Phil Lord, Chris Miller
scenariusz: Michael Bacall
produkcja: USA
gatunek: komedia
dystrybucja polska: United International Pictures Sp z o.o.

Jakoś ostatnio nie mam czasu, ani głowy do poważnych filmów. W oczekiwaniu na Nolana zapycham więc te dziury niezobowiązującymi i niewymagającymi żadnego wysiłku intelektualnego komedyjkami, które nie pozostawiają po sobie echa, ale przynajmniej momentami rozjaśnią buzię. 21 Jump Street nie jest dobrą komedią, ale chyba trafiła na dobry moment, gdy życzliwie przebaczam jaskrawe niedostatki i chwytam to, co miłe.

Schmidt (Jonah Hill) jest szkolnym niedorajdą. Wszyscy ich znamy. Snują się po korytarzach ze opuszczoną głową, są obiektem drwin szkolnych gwiazdek, głupieją przed publiką i robią z siebie pajaca przed najładniejszą dziewczyną w szkole. A, no i są kujonami. Jenko (Chaning Tatum) to jego totalne przeciwieństwo - nie traci czasu na naukę, co chwilę ląduje na dywaniku u dyrektora, interesują go dziewczyny, kumple i zabawa, a w wolnych chwilach nabija się ze szkolnych kujonów. Te dwa światy postanawiają jednak wybrać tę samą ścieżkę zawodową. Akademia Policyjna zbliża ich do siebie z potrzeby - Schmidt jest dobry w teorii, Jenko w praktyce - drobna pomoc jednak, zgodnie z przewidywaniami, rodzi przyjaźń, która przy pierwszym poważnym zadaniu partnerów zostanie poddana poważnej próbie. Schmidt i Jenko witają ponownie szkolne mury, a ich celem - jako tajniaków - jest rozbici szkolnej szajki dilerów. Trudniejsze jednak okazuje się odnalezienie się w miejscu, które nie bardzo przypomina własną przeszłość...

Nie znajdziecie tu nic, czego już byście w komediach nie widzieli. Jest kujon-fajtłapa, jest przystojny cwaniaczek, jest dwóch policjantów-partnerów, są motocykliści z serii nie-podchodź-do-mnie-jak-nie-chcesz-oberwać, parę pościgów, trochę strzelaniny i happy end. Nie jest nawet świeżością zabawa konwencją, choć to ona właśnie jest największą wartością filmu. Mamy klasyczny film o perypetiach młodzieży szkolnej, tylko że z tą młodzieżą coś nie tak jak zwykle; mamy dwóch policjantów, ale nie bardzo można o nich powiedzieć "bad guy and good guy" (w ogóle daleko im do dumnych stróżów prawa); mamy gangsterów, ale bardziej wyglądają oni na groźnych niż nimi są w rzeczywistości; mamy wreszcie dwóch znanych aktorów, którzy całą tę rzecz próbują opchnąć (przy czym Hill naprawdę się w historii odnalazł i  zagrał bardzo przyjemnie, za to na Tatuma tym razem przyjemnie było tylko popatrzeć, bo grał jak drewno). Wszystko jest przerysowane i dzięki temu całkiem - momentami - zabawne. Żeby nie było, że już całkiem zgłupiałam i wysłałam mózg na wakacje - większymi momentami było bardzo trywialnie i wręcz żałośnie nieśmiesznie. Nie będę jednak zgrywać ważniaka i konesera, który prycha z pogardą na dziełka dla plebsu - no bo czasem, z całą świadomością idiotyzmu żartu, naprawdę się uśmiałam. Kto mi zabroni.

Czy polecam? No cóż. Są lepsze komedie odmóżdżające. Ta plasuje się raczej w dolnej części rankingu tych znośnych, ale jeśli nie macie większych wymagań i znajdujecie się w podobnym stanie, co ja, to próbujcie.


7 komentarzy:

  1. Witam, ja uważam, że jest to dobry odmóżdżacz, lekko przesadzony i sztampowy ale miło się go ogląda. Zresztą zapraszam do siebie ;)

    http://kinosfera-extra.blogspot.com/2012/07/21-jump-street.html

    Na marginesie, pozwoliłem sobie dodać Twojego bloga do obserwowanych. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję, już byłam, czytałam:) Nie pamiętam, czy zostawiłam po sobie ślad, ale obserwuję uważnie;) Pozdrawiam również.

      Usuń
  2. Zanotowane: na odmóżdżenie w sam raz. Zauważyłam, że świetnie sprawdzają się niezbyt lotne produkcje z aktorami, których niespecjalnie się kocha (Tatum) lub są zjawiskowo obojętni (Hill).
    Ja nie mam tego komfortu, czeka mnie maraton nadrabiania dwutygodniowych zaległości.

    OdpowiedzUsuń
  3. O tak Tatum to drewno do potęgi entej ! Ciekawe jak wypadnie w Magic Mike. Co do 21 Jump Street to jakby to powiedzieć - ani to zabawne, ani beznadziejne, ani nudne, ani ciekawe, takie nie wiadomo jakie, w mojej skali to takie trochę naciągane 6/10 :)) Bo jednak Jonah Hill zrobił swoje :D Zapraszam do siebie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam właśnie, że też zwróciłeś uwagę na tę sztywność Tatuma. No cóż, chyba jednak lepiej wypada w rolach romantycznych:)

      Usuń
  4. Ej, a jak dla mnie to fajna pozycja idealnie wpisująca się w gatunek "buddy movies"! Przednia zabawa jeśli film potraktuje się z lekkim przymrużeniem oka ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wydaje się być ciekawy, będę wpadać wcześniej ;)
    Zapraszam do mnie http://myworldismovie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.