Strony

czwartek, 6 września 2012

Jak urodzić i nie zwariować (What to Expect When You're Expecting, 2012)

reżyseria: Kirk Jones
scenariusz: Shauna Cross, Heather Hach
produkcja: USA
gatunek: komedia
dystrybucja polska: Forum Film Poland Sp. z o.o.

Wiem, tyły mam straszne, ale - usprawiedliwię się - premiera "Jak urodzić i nie zwariować", choć wyczekiwana przeze mnie z entuzjazmem, trafiła wzięła w intensywny, przeprowadzkowy u nas czas, no i - siłą rzeczy - jakoś do kina wtedy nie po drodze było. A że teraz - po okropnym kinowym sierpniu - czekam wciąż na wrześniowe świeżynki, udało się wreszcie film zobaczyć. Byłam już trochę ostudzona średnimi ocenami krytyków i blogerów, tym bardziej więc ucieszył mnie fakt, że film okazał się naprawdę dobry, zabawny, wzruszający, słowem: taki, jakiego oczekiwałam.

Pięć par, pięć różnych ciąż i oczekiwań na potomka, pięć odmiennych punktów widzenia i pięć innych rewolucji, jaką niesie rodzicielstwo. Jules (Cameron Diaz) - instruktorka fitness i prowadząca telewizyjny program odchudzający musi zmierzyć się nie tylko z lękami dotyczącymi ciąży, ale i jej konsekwencjami w pracy zawodowej. Holly (Jennifer Lopez) - fotografka - musi z kolei pogodzić się z niemożnością zajścia w ciążę i przekonać męża, że adopcja to dobre rozwiązanie i że do takiego ojcostwa też trzeba się przygotować. Wendy (Elizabeth Banks) - inicjatorka programu dla młodych matek - doskonale odnajduje się w temacie, poza małym wyjątkiem: wszystko idzie niezgodnie z jej planami i oczekiwaniami. Rosie (Anna Kendrick) - właścicielka fast foodu - o ciąży nawet nie myśli, dopóki nie dowiaduje się, że w niej po prostu jest. No i Skyler (Brooklyn Decker) - piękna, wygimnastykowana żona starszego od siebie o dekadę gwiazdora wyścigów samochodowych, dla której ciąża i poród wydają się być rzeczą prostą jak bułka z masłem. I jeszcze panowie - chłopcy, mężowie, ojcowie, koledzy - i ich ważny głos w temacie, o którym nie mają pojęcia, a w który zostali mimo woli wrzuceni. Da się nie zwariować?

Aż do teraz, powiem wam, jest mi przykro z powodu niskich ocen filmu. Nie dlatego, że jest to film wybitny  - bo nie jest - ale dlatego, że w 95% wykorzystał potencjał, jaki drzemał w poradniku dla rodziców, na podstawie którego go popełniono. Poruszono tu niemal wszystkie najważniejsze tematy związane z ciążą i wyzwaniem, jakim jest dla młodych ludzi rodzicielstwo, dając widzowi do dyspozycji pięć (a nawet więcej) różnych perspektyw, które tworzą z całej historii melodramat wzięty w potężny cudzysłów i okraszony humorem, który - fakt - nie dla wszystkich jest jasny, ale który jest dobry z perspektywy potencjalnej grupy docelowej - rodziców właśnie. Nie ukrywam, że na "Jak urodzić i nie zwariować" patrzyłam pod zupełnie innym kątem niż nastawiony na rozrywkę przeciętny widz. Poruszam się w branży parentingowej w pracy zawodowej już któryś rok i tematyka ta jest mi nie tylko doskonale znana, ale i bliska. To dlatego na film czekałam, to dlatego szukałam w nich konkretnej treści i co najmniej kilku punktów widzenia, i to dlatego film nawet mimo widocznych mankamentów będzie mi się wciąż podobał. Jest, jasna sprawa, bardzo hollywoodzki, wiele żartów mogło być rozwiązanych dużo zabawniej, a niektóre sceny nie zostały zrealizowane w czytelny sposób, ale to, co najistotniejsze, po prostu się udało: "Jak urodzić i nie zwariować" pokazuje, że ciążę można przeżywać na rozmaite sposoby, że ciąża nie zawsze cieszy, że z ciążą wiąże się nie tylko dużo radości, ale i mnóstwo dramatów, i że rola rodzica potrafi przerażać i cieszyć jednocześnie. Mnie kupili.

Jennifer Lopez tak naprawdę ma 29 lat i nikt mi nie wciśnie, że nie. Dlaczego ona jest taka ładna i zgrabna?...

Kocham patrzeć na Chance'a Crawforda.

A Cameron Diaz ma dziwne usta i w filmach wydłużają jej nogi. Na pewno wydłużają.

Czy polecam? Tak.


2 komentarze:

  1. Nie.wszystkie elementy mi się podobał. Film był momentami śmieszny ale w.większości mnie nie.ruszał. Męski punkt widzenia wyszedł.genialne ale po za tym już średnio. Nie żałuję że byłam.w.kinie ale za bilet bym chyba.sama z siebie.nie zapłaciła xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie też się nie podobał, wynudziłem się i więcej na pewno go nie zobaczę. Jak dla mnie film typowo skierowany do kobiet, z serii ladies night.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.