W ubiegłym roku zabawa z typowaniem była przednia. Sprawdziły się wszystkie moje przewidywania, z wyjątkiem dwóch kategorii (scenariusz oryginalny i scenariusz adaptowany). Nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności także w tym roku. Tym bardziej, że polscy dystrybutorzy rozpieścili nas premierami i zaserwowali niemal wszystkie tytuły, ścigające się o statuetki, dając mi i wielu widzom szansę zapoznać się z najgłośniejszymi tytułami ubiegłego roku. Ubiegłoroczny triumf Artysty nie zdziwił chyba nikogo, choć nawet ci, którzy się nie przyznają, do końca zastanawiali się, czy szala nie przechyli się na stronę Scorsese i jego Hugo. W tym roku rozrzut wśród nominowanych filmów jest o wiele większy. Wbrew pozorom wśród wyróżnionych filmów nie ma kandydata, który czarowałby do tego stopnia, by stać się nawet tak jednorazowym i sezonowym hitem jak film Hazanavicusa. I nawet jeśli ostateczna walka rozegra się między Operacją Argo i Lincolnem, pewne jest, że (nie)zasłużyli na to wyróżnienie w takim samym stopniu, jak pozostałe nominowane filmy.
W tym roku rozszerzam swoje typowania o nowe kategorie, w których wreszcie mam coś więcej do powiedzenia (animacje krótkometrażowe oraz film nieanglojęzyczny), ale - dla równowagi - rezygnuję z tych, o których mam słabe pojęcie (montaż, montaż dźwięku i zdjęcia). Nie będzie też nic o dokumentach ani długometrażowych animacjach, jako że nie zdołałam ogarnąć tematu wystarczająco, by się mądrzyć. Wszyscy "niewybaczalnie pominięci" są naprawdę niewybaczalnie pominięci. Oznacza to, że można by dodać w tych miejscach mnóstwo innych nazwisk i tytułów, które są warte uwagi, ale nie miałoby to najmniejszego sensu. Chodzi o sytuacje, w których brak nominacji jest nie tylko nie do przyjęcia, ale i okrywa wstydem gusta demokratycznej większości członków Akademii. Tych samym, których pomarszczone lica do dziś okrywa rumieniec na wspomnienie karygodnego pominięcia w ubiegłym roku Tildy Swinton za rolę w Musimy porozmawiać o Kevinie. Rozumiecie więc.
Jak co roku, życzę sobie z całego serca, by moje typowania się nie sprawdziły. Niech gala obfituje w tyle niespodzianek, ile się da, bo to jest prawdziwa zabawa. Ale jeśli nie, o to i tak jestem spokojna. Noc z Sethem MacFarlane'm nie może nie być upojna. Can't wait.
NAJLEPSZY FILM
WYGRA: Operacja Argo lub Lincoln
POWINIEN WYGRAĆ: Operacja Argo
NIEWYBACZALNIE POMINIĘCI: Hobbit: Niezwykła podróż, Mroczny Rycerz Powstaje
Nie ma wśród najlepszych filmów roku jednego tytułu, który byłby fantastyczny pod względem fabularnym, technicznym i klimatycznym (jednocześnie). Są tu filmy średnie i nudne, są też dobre i ciekawe, które żonglują emocjami - żaden z nich nie porywa jednak na tyle, by zdobyć serca większości i stać się faworytem wyścigu. Tak jak w zeszłym roku kino opowiadało o kinie, tak w tym roku trendy było mówienie o Ameryce. Czysto amerykańskie są Lincoln, Operacja Argo i Wróg numer jeden, mocno ulokowane w realiach USA jest Django, o typowo amerykańskim stylu życia mówi też Poradnik pozytywnego myślenia. Jest coś metaforycznego i niezależnego (Bestie z południowych krain), jest surowe arcydzieło, które mówi o czymś trudnym i ważnym (Miłość) i jest też coś dla amatorów przygody i wizualnych cudów (Życie Pi). Stawkę zamyka uniwersalny i bezpieczny klasyk (Nędznicy), którego widowiskowość nie mogła nie zostać zauważona. Brakuje trzech filmów, które okazały się widocznie tak mocne, że stawianie ich w tej dziesiątce mogłoby zbytnio przysłonić "wielkość" powyższych. Mowa, naturalnie, o ostatnim Nolanowskim Batmanie, pierwszej części Hobbita i Nietykalnych, którzy zrobili niekwestionowaną furorę na całym świecie i spokojnie poradziliby sobie nawet ze Stevenem Spielbergiem czy innym Angiem Lee.
Bez wątpienia dobry w roli prezydenckiej Day-Lewis ma wygraną właściwie w kieszeni. Łudzimy się wszyscy, że zagrozić mogą mu Phoenix i Washington. I to prawda - mogą. Ale tego nie zrobią. To jasne jak słońce. Cieszy wyróżnienie dla Bradleya Coopera, który w Poradniku... dał fantastyczny i bardzo pozytywny mimo tragiczności postaci popis gry aktorskiej. Boli natomiast brak nominacji dla fantastycznego i wreszcie pierwszoplanowego Hawkesa za rolę niepełnosprawnego mężczyzny w Sesjach i obłędnego Drissa z Nietykalnych, który swoim poczuciem humoru, doskonale oddanym przez Omara Sy, zdobył serca milionów widzów. Miejsca zabrali im tylko poprawni w tym kontekście Day-Lewis i Jackman (Nędznicy).
NAJLEPSZY AKTOR PIERWSZOPLANOWY
WYGRA: Daniel Day-Lewis (Lincoln)
POWINIEN WYGRAĆ: Denzel Washington (Lot) lub Joaquin Phoenix (Mistrz)
NIEWYBACZALNIE POMINIĘCI: John Hawkes (Sesje), Omar Sy (Nietykalni)
Bez wątpienia dobry w roli prezydenckiej Day-Lewis ma wygraną właściwie w kieszeni. Łudzimy się wszyscy, że zagrozić mogą mu Phoenix i Washington. I to prawda - mogą. Ale tego nie zrobią. To jasne jak słońce. Cieszy wyróżnienie dla Bradleya Coopera, który w Poradniku... dał fantastyczny i bardzo pozytywny mimo tragiczności postaci popis gry aktorskiej. Boli natomiast brak nominacji dla fantastycznego i wreszcie pierwszoplanowego Hawkesa za rolę niepełnosprawnego mężczyzny w Sesjach i obłędnego Drissa z Nietykalnych, który swoim poczuciem humoru, doskonale oddanym przez Omara Sy, zdobył serca milionów widzów. Miejsca zabrali im tylko poprawni w tym kontekście Day-Lewis i Jackman (Nędznicy).
NAJLEPSZY AKTOR DRUGOPLANOWY
WYGRA: Christoph Waltz (Django)
POWINIEN WYGRAĆ: Christoph Waltz (Django)
NIEWYBACZALNIE POMINIĘCI: Tom Hardy (Mroczny Rycerz powstaje), Leonardo DiCaprio (Django), Samuel L. Jackson (Django), Michael Caine (Mroczny Rycerz powstaje), Andy Serkis (Hobbit: Niezwykła podróż)
To od lat najbardziej zatłoczona kategoria. Kategoria, w której obecność fantastycznych aktorów drugoplanowych boli i frustruje, bo odbiera miejsca innym... fantastycznym aktorom. W tym roku powtórzy się historia sprzed dwóch lat. Oscara znów odbierze Niemiec, yyy, tzn. Austriak, tyle że grający z upodobaniem Niemca (Hans Landa - Bękarty wojny, Schultz - Django). Słusznie odbierze, choć nikt chyba by się nie obraził, gdyby na scenę Kodak Theatre wkroczył ktoś, kto Oscara jeszcze nie otrzymał. Na przykład Tom Hardy za genialnego Bane'a. Albo Leonardo DiCaprio, choć w jego przypadku straciłam już nadzieję (zdecydowanie figuruje na czarnej liście Akademii) czy Samuel L. Jackson, też z Django, kompletnie niezauważony, a przecież tak nieziemski. Cała trójka spokojnie mogła znaleźć się w nominowanej piątce, gdyby dziadki (forma celowa) z Akademii nie wyróżniali na siłę De Niro, Arkina i Lee Jonesa.
NAJLEPSZA AKTORKA PIERWSZOPLANOWA
WYGRA: Jessica Chastain (Wróg numer jeden)
POWINNA WYGRAĆ: Jessica Chastain (Wróg numer jeden)
NIEWYBACZALNIE POMINIĘTE: Marion Cottilard (Rust and Bone)
A to z kolei kategoria, w której w tym roku nie działo się nic ciekawego. Precyzyjniej: podziała się jedna rzecz, jedna gra, jedna aktorka, która bezwzględnie zasługuje na nagrodę. Jest nią, dzięki Ci, Boże, Jessica Chastain. Oczywiście, to, co robiły na ekranie jej konkurentki również było wspaniałe (czarująca Lawrence, niezwykła Riva, diabelnie zdolna 9-letnia Hushpuppy, ups, Wallis), ale żadna nie jest Jessicą Chastain, po prostu. Mam nadzieję, że nie powtórzy się tu sytuacja sprzed roku, kiedy to w tej kategorii wręczono nagrodę nie za rolę w filmie, a za całokształt twórczości (Meryl Streep, słusznie i wzruszająco było, nie da się ukryć), nie zauważając takiej zdolniachy jak Rooney Mara czy obłędnej w męskiej roli Glenn Close. Brak Marion Cottilard za rolę Stephanie w Rust and Bone grzecznie przemilczę, choć nie rozumiem zupełnie.
Aktorska gra płci pięknej w ubiegłym sezonie nie pozostawia złudzeń. Obok Chastain faworytką jest tylko li Anne Hathaway, która w drugoplanowej roli w Nędznikach przeszła samą siebie. Nie kibicuję, bo jestem więcej niż pewna jej wygranej, ale cichutko marzę sobie, by statuetkę zgarnęła Helen Hunt. Kompletnie niezrozumiałe nominacje dla Weaver i Field, które to (nomki, rzecz jasna) powędrować powinny do Nicole Kidman (za Pokusę) i na przykład (choć niekoniecznie) do Helen Mirren (Hitchcock).
NAJLEPSZY REŻYSER
A to z kolei kategoria, w której w tym roku nie działo się nic ciekawego. Precyzyjniej: podziała się jedna rzecz, jedna gra, jedna aktorka, która bezwzględnie zasługuje na nagrodę. Jest nią, dzięki Ci, Boże, Jessica Chastain. Oczywiście, to, co robiły na ekranie jej konkurentki również było wspaniałe (czarująca Lawrence, niezwykła Riva, diabelnie zdolna 9-letnia Hushpuppy, ups, Wallis), ale żadna nie jest Jessicą Chastain, po prostu. Mam nadzieję, że nie powtórzy się tu sytuacja sprzed roku, kiedy to w tej kategorii wręczono nagrodę nie za rolę w filmie, a za całokształt twórczości (Meryl Streep, słusznie i wzruszająco było, nie da się ukryć), nie zauważając takiej zdolniachy jak Rooney Mara czy obłędnej w męskiej roli Glenn Close. Brak Marion Cottilard za rolę Stephanie w Rust and Bone grzecznie przemilczę, choć nie rozumiem zupełnie.
NAJLEPSZA AKTORKA DRUGOPLANOWA
WYGRA: Anne Hathaway (Nędznicy)
POWINNA WYGRAĆ: Anne Hathaway (Nędznicy) lub Helen Hunt (Sesje)
NIEWYBACZALNIE POMINIĘTE: Nicole Kidman (Pokusa), Helen Mirren (Hitchcock)
Aktorska gra płci pięknej w ubiegłym sezonie nie pozostawia złudzeń. Obok Chastain faworytką jest tylko li Anne Hathaway, która w drugoplanowej roli w Nędznikach przeszła samą siebie. Nie kibicuję, bo jestem więcej niż pewna jej wygranej, ale cichutko marzę sobie, by statuetkę zgarnęła Helen Hunt. Kompletnie niezrozumiałe nominacje dla Weaver i Field, które to (nomki, rzecz jasna) powędrować powinny do Nicole Kidman (za Pokusę) i na przykład (choć niekoniecznie) do Helen Mirren (Hitchcock).
NAJLEPSZY REŻYSER
WYGRA: Steven Spielberg (Lincoln)
POWINIEN WYGRAĆ:
NIEWYBACZALNIE POMINIĘCI: Christopher Nolan, Ben Affleck, Kathryn Bigelow, Quentin Tarantino
Brak nominacji dla faceta (Affleck), którego film ma największe szanse na wygraną, to największa porażka roku. I wielka lipa dla schematu - od lat wygrana reżyserska szła w parze ze statuetką dla najlepszego filmu. Żeby tradycji stało się zadość, musiałby więc wygrać Lincoln, a to jest absolutnie niedopuszczalne. Jakby nie było, będzie śmiesznie. Tak śmiesznie jak zapomnienie o Nolanie (standard), Bigelow (o!) i Tarantino (bez sensu). Mój faworyt? Brak. Wśród nominowanych reżyserów nie ma nikogo, kogo osobiście chciałabym wyróżnić. Jaja będą, gdy na podium stanie Haneke.
Kategoria, w której właściwie wszystkie tytuły zasługują na uwagę. Najmniej może Wróg numer jeden, który ma swoje lepsze i gorsze momenty, ale tak - konkurencja niezwykle mocna. Film Tarantino jest, zdaje się, najbardziej kompletny ze wszystkich wyróżnionych, dlatego prawdopodobnie on właśnie ucieszy się z nagrody. Mówię prawdopodobnie, bo od zeszłego roku w tej kategorii jestem o wiele ostrożniejsza. Tu schematy i kalkulacje się zwyczajnie nie sprawdzają. Zupełnie nie wiem, dlaczego. Że natomiast brakuje Nolana, to jasne, ale w ubiegłym roku bardzo ujęła mnie też prosta, bezpretensjonalna i niesamowicie ludzka (pozdrowienia, milczący krytyku) fabuła Siostry twojej siostry. Szkoda, że to film zbyt niszowy dla rozbuchanych ambicją "akademików".
Argo twoja mać, bez dwóch zdań. Mimo wszystko.
WYGRA: Miłość
POWINIEN WYGRAĆ: Miłość
NIEWYBACZALNIE POMINIĘCI: Nietykalni
Głuchota - choroba przewlekła, atakująca członków Akademii. Nie ma innej możliwości. Bo jak można nie usłyszeć, że Desplat jest arcymistrzem, że Zimmer znów miażdży, że Shore kolejny raz pokazał swą potęgę? I ten Atlas... Aj. Serce się kraja. Wygra pewnie Newman, bo dobry, choć mógłby czyścić buty Alexandrowi (za Argo i nie tylko), a już na pewno zdrowo konkurować z Danną, w którego muzyce z Życia Pi jestem obłędnie zakochana od połowy stycznia.
Nie ma innej opcji, Adele z palcem w nosie zgarnie tę statuetkę. I choć kocham Pi's Lullaby, daruję. Szkoda, że nie dano widzom zapoznać się z takimi cudami jak pieśń krasnoludów z Hobbita czy jakikolwiek z utworów z Nietykalnych. I że bardzo średnie Suddenly z Nędzników zabrało miejsce przejmującej kompozycji w wykonaniu Fantine.
WYGRA: Paperman
POWINIEN WYGRAĆ: Head Over Heels
Cieszę się sama do siebie, że odkryłam w tym roku krótkometrażowe animacje i że dobrzy ludzie udostępnili je szerszej publiczności na YT. Nie sądziłam, doprawdy, że w tych krótkich filmikach można powiedzieć więcej, niż w niejednej długometrażowej produkcji. O animacjach pisałam już na fanpage, powtórzę dla tych, którym post umknął. Paperman, nad którym wielu ostatnimi czasy mocno się rozpływało, jest zdecydowanie najsłabszym kandydatem w tej kategorii. Może wygrać, a to wielka szkoda, bo w kolejce czekają niesamowite historie, które nie tylko są ładnie opakowane, ale przede wszystkim zawierają bardzo wartościową treść. Moim faworytem jest Head Over Heels, opowieść o dojrzałym już małżeństwie, takich "odwróconych zakochanych" w wersji old. Bardzo wymowny i piękny morał o tym, jak rutyna zjada nasza uczucia i jak małe wspomnienie i odrobina dobrej woli (i schowanie dumy do kieszeni, to też!) może obudzić je w nas na nowo. Sugestywny jest też Adam and Dog, który pod płaszczem nieskomplikowanej opowiastki o przyjaźni mężczyzny z psem, skrywa głęboką metaforę o początkach człowieczeństwa. Perypetia Maggie Simpson (The Simpsons: The Longest Daycare) jest zdecydowanie mniej wciągająca, ale wywołująca jednak bardzo pozytywne uczucia. Największym zaskoczeniem jest z pewnością Fresh Guacamole, pełnokrwista (niebajkowa) animacja PES - koniecznie zobaczcie, gdy będzie znów dostępna. Majstersztyk.
Brak nominacji dla faceta (Affleck), którego film ma największe szanse na wygraną, to największa porażka roku. I wielka lipa dla schematu - od lat wygrana reżyserska szła w parze ze statuetką dla najlepszego filmu. Żeby tradycji stało się zadość, musiałby więc wygrać Lincoln, a to jest absolutnie niedopuszczalne. Jakby nie było, będzie śmiesznie. Tak śmiesznie jak zapomnienie o Nolanie (standard), Bigelow (o!) i Tarantino (bez sensu). Mój faworyt? Brak. Wśród nominowanych reżyserów nie ma nikogo, kogo osobiście chciałabym wyróżnić. Jaja będą, gdy na podium stanie Haneke.
NAJLEPSZY SCENARIUSZ ORYGINALNY
WYGRA: Django
POWINIEN WYGRAĆ: Django
NIEWYBACZALNIE POMINIĘCI: Mroczny Rycerz powstaje, Siostra twojej siostry
Kategoria, w której właściwie wszystkie tytuły zasługują na uwagę. Najmniej może Wróg numer jeden, który ma swoje lepsze i gorsze momenty, ale tak - konkurencja niezwykle mocna. Film Tarantino jest, zdaje się, najbardziej kompletny ze wszystkich wyróżnionych, dlatego prawdopodobnie on właśnie ucieszy się z nagrody. Mówię prawdopodobnie, bo od zeszłego roku w tej kategorii jestem o wiele ostrożniejsza. Tu schematy i kalkulacje się zwyczajnie nie sprawdzają. Zupełnie nie wiem, dlaczego. Że natomiast brakuje Nolana, to jasne, ale w ubiegłym roku bardzo ujęła mnie też prosta, bezpretensjonalna i niesamowicie ludzka (pozdrowienia, milczący krytyku) fabuła Siostry twojej siostry. Szkoda, że to film zbyt niszowy dla rozbuchanych ambicją "akademików".
NAJLEPSZY SCENARIUSZ ADAPTOWANY
WYGRA: Operacja Argo
POWINIEN WYGRAĆ: Operacja Argo
NIEWYBACZALNIE POMINIĘCI: Atlas chmur, Hotel Marigold
Argo twoja mać, bez dwóch zdań. Mimo wszystko.
NAJLEPSZY FILM NIEANGLOJĘZYCZNY
WYGRA: Miłość
POWINIEN WYGRAĆ: Miłość
NIEWYBACZALNIE POMINIĘCI: Nietykalni
Szkoda, straszna, straszna szkoda, że rozstrzygnięcie wyścigu o tę statuetkę co roku są tak mało ciekawe. Zupełnie odwrotnie niż kandydujące filmy. Nie rozkładając znów na czynniki pierwsze braku w tym gronie Nietykalnych, trzeba powiedzieć, że obie skandynawskie propozycje (Kochanek królowej i Kon-Tiki) to niezwykle ciekawe i świetnie podane filmy. Które, niestety, przejdą widzom koło nosa, bo znów zatriumfuje... Miłość. Absolutnie sprawiedliwie zresztą. Tak jak ubiegłoroczne Rozstanie, które także zebrało wszelkie możliwe laury, i to na całym świecie. Fajnie, że tak, ale... jakie to nudne!
NAJLEPSZA MUZYKA ORYGINALNA
WYGRA: Skyfall (Thomas Newman)
POWINIEN WYGRAĆ: Alexandre Desplat (Operacja Argo) lub Mychael Danna (Życie Pi)
NIEWYBACZALNIE POMINIĘCI: Howard Shore (Hobbit: Niezwykła podróż), Reinhold Heil, Johnny Klimek, Tom Tykwer (Atlas chmur), Alexandre Desplat (Moonrise Kingdom: Kochankowie z Księżyca), Hans Zimmer (Mroczny Rycerz Powstaje)
Głuchota - choroba przewlekła, atakująca członków Akademii. Nie ma innej możliwości. Bo jak można nie usłyszeć, że Desplat jest arcymistrzem, że Zimmer znów miażdży, że Shore kolejny raz pokazał swą potęgę? I ten Atlas... Aj. Serce się kraja. Wygra pewnie Newman, bo dobry, choć mógłby czyścić buty Alexandrowi (za Argo i nie tylko), a już na pewno zdrowo konkurować z Danną, w którego muzyce z Życia Pi jestem obłędnie zakochana od połowy stycznia.
NAJLEPSZA PIOSENKA
WYGRA: Skyfall (Skyfall)
POWINIEN WYGRAĆ: Skyfall (Skyfall)
NIEWYBACZALNIE POMINIĘCI: Song of Lonely Montain (Hobbit: Niezwykła podróż), Una Mattina (Nietykalni), I Dreamed A Dream (Nędznicy)
Nie ma innej opcji, Adele z palcem w nosie zgarnie tę statuetkę. I choć kocham Pi's Lullaby, daruję. Szkoda, że nie dano widzom zapoznać się z takimi cudami jak pieśń krasnoludów z Hobbita czy jakikolwiek z utworów z Nietykalnych. I że bardzo średnie Suddenly z Nędzników zabrało miejsce przejmującej kompozycji w wykonaniu Fantine.
NAJLEPSZA ANIMOWANA KRÓTKOMETRAŻÓWKA
WYGRA: Paperman
POWINIEN WYGRAĆ: Head Over Heels
Cieszę się sama do siebie, że odkryłam w tym roku krótkometrażowe animacje i że dobrzy ludzie udostępnili je szerszej publiczności na YT. Nie sądziłam, doprawdy, że w tych krótkich filmikach można powiedzieć więcej, niż w niejednej długometrażowej produkcji. O animacjach pisałam już na fanpage, powtórzę dla tych, którym post umknął. Paperman, nad którym wielu ostatnimi czasy mocno się rozpływało, jest zdecydowanie najsłabszym kandydatem w tej kategorii. Może wygrać, a to wielka szkoda, bo w kolejce czekają niesamowite historie, które nie tylko są ładnie opakowane, ale przede wszystkim zawierają bardzo wartościową treść. Moim faworytem jest Head Over Heels, opowieść o dojrzałym już małżeństwie, takich "odwróconych zakochanych" w wersji old. Bardzo wymowny i piękny morał o tym, jak rutyna zjada nasza uczucia i jak małe wspomnienie i odrobina dobrej woli (i schowanie dumy do kieszeni, to też!) może obudzić je w nas na nowo. Sugestywny jest też Adam and Dog, który pod płaszczem nieskomplikowanej opowiastki o przyjaźni mężczyzny z psem, skrywa głęboką metaforę o początkach człowieczeństwa. Perypetia Maggie Simpson (The Simpsons: The Longest Daycare) jest zdecydowanie mniej wciągająca, ale wywołująca jednak bardzo pozytywne uczucia. Największym zaskoczeniem jest z pewnością Fresh Guacamole, pełnokrwista (niebajkowa) animacja PES - koniecznie zobaczcie, gdy będzie znów dostępna. Majstersztyk.
NAJLEPSZA CHARAKTERYZACJA
WYGRA: Nędznicy
POWINIEN WYGRAĆ: Hobbit: Niezwykła podróż
NIEWYBACZALNIE POMINIĘCI: Atlas chmur, Igrzyska śmierci
Totalne nieporozumienie. Charakteryzacja w Atlasie chmur może nie zawsze była perfekcyjna, ale taki ogrom roboty, jaką tam wykonano, zasługuje bez wątpienia na pierwsze miejsce. A tu brak nominacji. Chore. Podobnie Igrzyska śmierci - Kapitol świecił na wszystkie strony kiczowatymi maskami na twarzach jego mieszkańców. Dziadki są nie tylko głuche, ale też ślepe.
Totalne nieporozumienie. Charakteryzacja w Atlasie chmur może nie zawsze była perfekcyjna, ale taki ogrom roboty, jaką tam wykonano, zasługuje bez wątpienia na pierwsze miejsce. A tu brak nominacji. Chore. Podobnie Igrzyska śmierci - Kapitol świecił na wszystkie strony kiczowatymi maskami na twarzach jego mieszkańców. Dziadki są nie tylko głuche, ale też ślepe.
NAJLEPSZA SCENOGRAFIA
WYGRA: Nędznicy
POWINIEN WYGRAĆ: Hobbit: Niezwykła podróż lub Życie Pi
NIEWYBACZALNIE POMINIĘCI: Atlas chmur, Mroczny Rycerz powstaje
Szkoda piękności, stworzonych pod dyktando Wachowskich i Tykwera, szkoda też bardzo niesamowitego Gotham, ale właściwie każdy wygrany w tej kategorii ucieszy mnie tak samo. Wszystkie nominowane scenografie są przepiękne.
Szkoda piękności, stworzonych pod dyktando Wachowskich i Tykwera, szkoda też bardzo niesamowitego Gotham, ale właściwie każdy wygrany w tej kategorii ucieszy mnie tak samo. Wszystkie nominowane scenografie są przepiękne.
NAJLEPSZE KOSTIUMY
WYGRA: Anna Karenina lub Nędznicy
POWINIEN WYGRAĆ: Anna Karenina
NIEWYBACZALNIE POMINIĘCI: Igrzyska śmierci, Mroczny Rycerz powstaje
Irytujące, że docenia się piękne, jasna sprawa, klasyczne kreacje z epoki, a pomija się zupełnie twory współczesne. Kostiumy z Igrzysk... i Mrocznego... (kostium Batmana był projektowany i szyty 3 lata!) to tylko przykład. Chodzi o stylizacje, które nie polegają na odwzorowaniu, a na prawdziwej inwencji twórczej, poruszenia wyobraźnią i wyczarowania czegoś, co przechodzi pojęcie i oczekiwania widzów. Trzeba reformy, zdecydowanie.
Irytujące, że docenia się piękne, jasna sprawa, klasyczne kreacje z epoki, a pomija się zupełnie twory współczesne. Kostiumy z Igrzysk... i Mrocznego... (kostium Batmana był projektowany i szyty 3 lata!) to tylko przykład. Chodzi o stylizacje, które nie polegają na odwzorowaniu, a na prawdziwej inwencji twórczej, poruszenia wyobraźnią i wyczarowania czegoś, co przechodzi pojęcie i oczekiwania widzów. Trzeba reformy, zdecydowanie.
NAJLEPSZE EFEKTY SPECJALNE
WYGRA: Avengers
POWINIEN WYGRAĆ: Avengers
NIEWYBACZALNIE POMINIĘCI: Mroczny Rycerz powstaje
Nie do końca rozumiem nominacje dla Prometeusza i Królewny Śnieżki i Łowcy (zabrali miejsce Nolanowi!), ale w sumie nic mnie to nie obchodzi. I tak wygrają Avengersi - zwyczajnie zasłużyli.
Tak to wygląda. Czy trafiłam, okaże się już jutro. Oczywiście, w poniedziałkowy ranek będziecie mogli przeczytać całą, subiektywną relację z Oscarowej nocy. Tymczasem: Co myślicie o moich przewidywaniach i jakie są Wasze typy?
POWINIEN WYGRAĆ: Avengers
NIEWYBACZALNIE POMINIĘCI: Mroczny Rycerz powstaje
Nie do końca rozumiem nominacje dla Prometeusza i Królewny Śnieżki i Łowcy (zabrali miejsce Nolanowi!), ale w sumie nic mnie to nie obchodzi. I tak wygrają Avengersi - zwyczajnie zasłużyli.
Tak to wygląda. Czy trafiłam, okaże się już jutro. Oczywiście, w poniedziałkowy ranek będziecie mogli przeczytać całą, subiektywną relację z Oscarowej nocy. Tymczasem: Co myślicie o moich przewidywaniach i jakie są Wasze typy?
Źródło zdj.: mrwillwong.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Haha :D podoba mi się kategoria "Niewybaczalnie pominięci". Też nie ogarniam jak Hawkesa, Tarantino, Nolana, czy po prosty Nietykalnych mogło zabraknąć wśród nominowanych. Skandal nad skandale. Moje typy w dużej części pokrywają się z Twoimi, ale teraz patrzę, że chyba powinnam to trochę skrócić, bo mnie to w Wordzie wyszło na 7 stron :D Ech... masakra jakaś. Tak się jaram tymi Oscarami a i tak nie obejrzę. Ani Canal +, ani stałego łącza, ani wolnego w poniedziałek. To się dopiero nazywa porażka roku :D
OdpowiedzUsuńTegoroczne rozdanie Oscarów wydaje mi się wyjątkowo nudne, mam wrażenie, że wszystkie statuetki zostały już rozdane. ;) Ale może będzie jednak jakieś zaskoczenie.
OdpowiedzUsuńZgadzam się niemal w całości. Z tym, że za efekty mój typ to Życie Pi. ;)
OdpowiedzUsuńw wielu miejscach podzielam Twoje zdanie. odkąd pierwszy raz obejrzałam "Nietykalnych" byłam PEWNA, że będą nominowani w kategorii filmu i roli męskiej. tak samo było z "Atlasem chmur" - charakteryzacja była genialna, odwalili kawał nieziemsko dobrej roboty. podobnie z muzyką - soundtrack jest przepiękny i, mimo mojej wieloletniej miłości do Zimmera, pobija kompozycje z Batmana.
OdpowiedzUsuńz piosenek również boli mnie brak "I dreamed a dream" i pieśni Hobbitów, podczas której zawsze czuję klimat świata Tolkiena.
ogólnie uważam, że ostatnia część Batmana zasługuje na wyróżnienie - może nie na statuetkę w głównych kategoriach, ale na nominację na pewno. "Hobbit" pewnie zbierze nagrody za całokształt po premierze III części, a przynajmniej mam nadzieję, że tak będzie.
nie zdziwi mnie wygrana Haneke i "Miłości", bo film jest wyjątkowy i poruszył publikę na całym świecie. "Lincolna" jeszcze nie oglądałam, tak samo "Argo", ale zamierzam szybko nadrobić. kibicuję Waltzowi, bo w "Django" wykonał kawał genialnej roboty, zresztą za film też trzymam kciuki w pozostałych kategoriach. brak nominacji DiCaprio z roku na rok boli coraz bardziej, facet zasłużył na Oscara już 4324565 razy. nie wiem, co skłoniłoby Akademię do nominacji, taniec na rzęsach? zagranie kobiety? naprawdę nie wiem.
z kategorii kostiumowej trzymam kciuki za "Annę Kareninę", bo to jeden z niewielu plusów tego filmu, chociaż "Nędznicy" też dali radę. o "Igrzyskach śmierci" nie myślałam, ale faktycznie - świat Kapitolu i dystryktów był dopracowany w 1oo%. szkoda, że dziadki tego nie dostrzegły.
kurde, 2o12 był rokiem naprawdę dobrych filmów, a połowa z nich nie została nawet uwzględniona w walce o Oscara. nie wiem, czy będę oglądać relacje na żywo, bo nie mam tego programu, ale aż się boję wyników. :(
Miło, że podobało ci się "Po uszy". Szkoda, że ten rok nie był tak dobry również dla pełnometrażowych animacji.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z większością Twoich typowań i z tym, że niestety znowu w większości kategorii nie wygrają ci, którzy sobie na to najbardziej zasłużyli.
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o brak nominacji dla piosenki 'I dreamed a dream', to czy można nominować piosenkę, która swoją premierę miała w 1980r. i nie została skomponowana specjalnie dla filmu tylko dla musicalu granego już tyle lat? Zaś nominacja dla 'Suddenly' to chyba nad wyrost...
Czekam z niecierpliwością jutrzejszego rozwiązania!
OdpowiedzUsuńz Jednego kraju tylko jeden film może być zgłoszony. Jeśli rozpatrywać Miłość jako francuską produkcję to Nietykalni nie mogli brać udziału ;)
OdpowiedzUsuńCały czas zapominam o tym, że "Dreamed..." to nie jest nowa piosenka! Fakt, mój błąd:)
OdpowiedzUsuńDzięki, Koneserze, oświeciłeś mą duszę:) Serio, do tej pory na to nie wpadłam, a przecież to takie oczywiste! Naturalnie, nie zmienia to faktu, że wolałabym widzieć tu "Nietykalnych", ale to tak jakby dyskutować nad tym, dlaczego naszym kandydatem było "W ciemności" a nie np. "Róża". Czyli to się rozstrzygnęło na krajowym szczeblu, po prostu. Szkoda.
OdpowiedzUsuńEh a ja jakoś naiwnie jestem przekonana, że "Nędznicy" zgarną statuetkę za najlepszy film. Jak obejrzałam większość tegorocznych nominowanych, to ten film zrobił na mnie największe wrażenie. Argo to zwyczajnie dobry film, w Lincolnie zabrakło mi podniosłych ważnych scen (tak naprawdę najlepsza była scena głosowania, w której to swój moment miał Tomy Lee Jones, podczas gdy Levis tylko czekał na rozstrzygnięcie w swoim domu wtedy), choć racja polityka może wygrać. Linoln zupełnie mi się nie podobał (szczerze: o wiele bardziej podobał mi się zeszłoroczny Czas wojny Spielberga. Bardzo dobre Życie Pi - zasłużyło na nominację. Murowany Oscar dla Tarantino tylko...za scenariusz. Czy nadejdzie taki dzień, gdy dostanie on Oscara dla najlepszego reżysera? Eh. Jeśli chodzi o kreacje aktorskie to jedynie pewna jestem Anne Hathaway, i Christophera Walkena (ale drugi Oscar za rolę u Tarantino, gdy w innych filmach tak nie zachwyca? raczej nie dostanie)Swoje trzy gorsze mogę dorzucić w kwestii najlepszej animacji - będzie to Merida - pouczająca moralizatorska opowieść ładnie nakręcona, choć lepiej bawiłam się oglądając Ralpha. Zupełnie nie rozumiem zachwytu nad Frankiewinim (słabe) a już filmów w technice ParaNorman nie lubię - jak i samego tematu. Mam nadzieję, że dostanie coś Anna Kareniana (kostiumy, scenografia) film warty uwagi szczególnie własnie na tę "warstwę wizualną" - świetna scena tańca. Mogłabym tak długo ;-) więcej oczywiście ponarzekałam i pospekulowałam u siebie ;-)
OdpowiedzUsuńE tam, akurat ten nowy film Nolana jest przeciętny, więc nominacje w najważniejszych kategoriach byłyby przegięciem, muzyka Zimmera też nie zrobiła na mnie wrażenia, a Tom Hardy był lepszy w "Gangsterze" Hillcoata. Jednak według mnie niewybaczalnie pominięty został Guy Pearce za świetną rolę we wspomnianym filmie Hillcoata.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o to, z czym się zgadzam to "Operacja Argo" za najlepszy film, Tarantino za scenariusz oryginalny, Terrio - za adoptowany. Przy czym oczywiste jest, że Affleck i Tarantino powinni dostać nominację za reżyserię. A Di Caprio i Jackson zasłużyli na wyróżnienie nie bardziej niż Waltz. No i podobnie jak Ty, ja również trzymam kciuki za Adele. I też chętnie bym zobaczył "Nietykalnych" wśród nominowanych.
Z czym się nie zgadzam to przede wszystkim De Niro nie został według mnie wyróżniony na siłę, stworzył znakomitą kreację drugoplanową i zasłużył na swoją pierwszą od 21 lat oscarową nominację. Z aktorek nagrodę powinna dostać Jennifer Lawrence albo Naomi Watts, bo to naprawdę świetne aktorki, "Wroga numer jeden" nie widziałem, ale nie sądzę, aby Jessica Chastain była lepsza (po jej przeciętnej roli w "Gangsterze" trudno mi uwierzyć, że jest dobrą aktorką).
Co jeszcze można dodać - myślę, że za reżyserię David Russell powinien zgarnąć statuetkę (no bo skoro nie ma wśród nominowanych Afflecka i Tarantino to jest on jedyną alternatywą). Oscar za zdjęcia - tu nie wyobrażam sobie nikogo innego jak Rogera Deakinsa ("Skyfall"), który mimo 10 nominacji nie zdobył jeszcze żadnej statuetki. W kategorii montaż obstawiam "Poradnik pozytywnego myślenia", bo rzadko się zdarza, by film obyczajowy cechował się tak dynamicznym montażem.
No i tyle mam do powiedzenia na ten temat :)
To zdanie dotyczące Di Caprio i Jacksona miało brzmieć: "zasłużyli na wyróżnienie nie mniej niż Waltz". No i czy Waltz zasłużył na drugiego Oscara wydaje mi się raczej sprawą dyskusyjną, już wolałbym aby De Niro dostał swoją trzecią statuetkę.
OdpowiedzUsuńMoje typy w większości pokrywają się z Twoimi, ale mam kilka "ale". Moim zdaniem nagrodę w kategorii "Najlepsza aktorka pierwszoplanowa" powinna zdobyć znakomita Jennifer Larwence. Chastain dała radę, ale nie podzielam zachwytów nad jej osobą i w ogóle nad "Zero dark thirty". Mam jednak zamiar wrócić do tego tytułu za jakiś czas, może wtedy nieco zmieni się moje nastawienie do tego filmu.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Ty, nie rozumiem, dlaczego zabrakło nominacji dla Johna Hawkesa. Podobnie dla DiCaprio. No zniewaga po prostu!
Co ciekawe, też obstawiam, że nagrodę dla najlepszej aktorki drugoplanowej zgarnie Hathaway, aczkolwiek skrycie mam nadzieję, że zwycięży Helen Hunt. To byłaby naprawdę miła niespodzianka.
No nic, zobaczymy za kilka godzin, na ile nasze typy się sprawdzą :) Zapraszam też na mojego bloga :)
Pozdrawiam.
Żadnemu z filmów nominowanych do głównej nagrody nie dałabym Oscara. Nawet jeśli większość z nich przypadła mi do gustu, to żadnego z nich nie uważam za dzieło wybitne. Też nie mogę odżałować, że wśród nominowanych nie na "Nietykalnych". Przynajmniej miałabym komu kibicować :)
OdpowiedzUsuńPowtórzę się, ale bardzo mnie to boli - wszystkie znaki na niebie i na ziemi zwiastują wygraną w Best Picture "Lincolna". Niestety, mnie ta propozycja nie ujęła. Tak samo za reżyserię - wręczyłabym Hanekemu, ale pewnie dlatego, że szalenie go kocham. :)
OdpowiedzUsuńCo jeszcze. Skyfall za muzykę to pewniak, podobnie jak nieanglojęzyczna Miłość.
Uważam, że również Omar Sy nie zasłużył na pominięcie. Myślałam, że Nietykalni będą jednak przodować. Zobaczymy, ile Twoich domysłów się sprawdzi.
Pozdrawiamy, AS.
Cóż mogę powiedzieć - zgadzam się właściwie z wszystkimi Twoimi przemyśleniami. To był dobry rok, ale były (i oby - będą) lepsze...
OdpowiedzUsuńNiestety, nie widziałam jeszcze wszystkich, więc nie potrafię ocenić:( Dlatego też brak tu typowania w tej kategorii. W ciemno kibicuję "Meridzie", bo widziałam i polubiłam bardzo:)
OdpowiedzUsuńMnie również całkiem podobał się "Czas wojny", choć wielu się z tego śmieje:) Coś było w tej historii, a może po prostu trafiła w mój nostalgiczny nastrój:)
OdpowiedzUsuńNie bluźnij, Mariuszu:) Nolan to król i basta!:)
OdpowiedzUsuńPrzypomniałeś o mi Pearce'ie w "Gangsterze" - rzeczywiście, był fantastyczny. Co do Hardy'ego jednak podtrzymuję zdanie, choć lubię go w każdej roli:)
Nie podoba mi się, że pozbawiasz Chastian honorów, mimo że nie widziałeś filmu:) Serio, dała radę!:) Będzie mi przykro, jeśli nie wygra, ale gdyby nagrodę ukradła jej Lawrence, też płakać nie będę.
Widzę, że również kibicujesz cicho Helen Hunt:) Byłoby milutko, choć Annie też zasługuje na statuetkę, bez dwóch zdań.
OdpowiedzUsuńJa darowałem sobie "Normana" oraz nowego Burtona. "Merida" u mnie ostatnia, zabił mnie całkowity brak oryginalności w tym filmie.:(
OdpowiedzUsuńOj, tak, wybitny nie był żaden, to prawda:(
OdpowiedzUsuńWszystkie znaki, czyli które?:) Miejmy nadzieję, że się mylisz:)
OdpowiedzUsuńWidzisz, i tu się myliłam. Wszystkie znaki, ponieważ wydawało mi się, że został stworzony pod Oscary. Nie brałam nawet pod uwagi "Operacji Argo".
OdpowiedzUsuń