Strony

piątek, 26 grudnia 2014

Za jakie grzechy, dobry Boże?

Jeden z najmniej fajnych typów reklam na plakatach filmowych to ten odwołujący się do innego, głośnego i (zawsze) kasowego tytułu. Nie dość, że bezczelnie pasożytuje na cudzym sukcesie, to jeszcze bezwstydnie oszukuje. W 99% przypadkach ów film okazuje się nie tylko nie tak dobry, jak ten, na który się powołuje, ale i zwyczajnie żałosny. Po francuskiej komedii, obiecującej emocje podobne do tych, towarzyszących nam podczas seansu fantastycznych Nietykalnych, trudno było spodziewać się czegoś innego. Ale - choć swojej poprzedniczce nie dorasta do pięt - okazała się zaskakująco miłą rzeczą.


 

To już drugi film w tym miesiącu (po Mów mi Vincent, o którym pisałam tutaj), który nie tylko otwarcie bazuje na stereotypach, ale i świetnie na tym wychodzi. Chauveron - podobnie jak Malfi - umiejętnie żongluje schematami, wyśmiewając uprzedzenia, od których się odżegnujemy i nie oszczędzając żadnej ze stron. Losy jego bohaterów, skupionych wokół egzotycznej, zamożnej rodzinki z francuskiej prowincji, to satyra na współczesną, multikulturową Francję, w której trudno już nie tylko o rodowitego Francuza, ale i francuskie symbole i wartości. Problem - nawiasem mówiąc - ogromny i zupełnie niezabawny, może więc właśnie dlatego gryziony w tak specyficzny sposób?


 

Wszystko to, oczywiście, opakowane jest w słodką i lekką formę. To zasługa w dużej mierze zgrabnych gagów, ale i udanej obsady, a szczególnie męskiej jej części, generującej najbardziej komiczne sceny. Film zdecydowanie zwalnia mniej więcej w połowie - farsa ustępuje miejsca klasycznej komedii romantycznej, a piętrzące się do tej pory problemy w przewidywalny od samego startu sposób rozwiązują się w kilku zdecydowanych i - a jakże - klasycznych cięciach. Co jest, koniec końców, trochę naiwne, ale niewypadające z konwencji i pozostawiające widza w sympatycznym nastroju, którą zaserwować może wyłącznie opowieść lekka, przyjemna i idealna do spałaszowania w długi, wczesnozimowy wieczór. Jak ta właśnie.


 

Czy polecam? Tak.


 
Źródło zdj.: ugcdistribution.fr

 

1 komentarz:

  1. oglądałem w kinie i naprawdę fajny film, polecam obejrzeć z rodzinka, zwłaszcza teściami/przyszłymi teściami. Moim zdaniem, francuskie komedie w tym roku były najlepsze.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.