Oscar - najważniejsza nagroda filmowa na świecie - to dla większości aktorów i twórców kina wielkie marzenie. Jedni stawiają go za cel swoich poczynań zawodowych, starając się każdą rolą, filmem bądź pracą udowodnić, że na to wyróżnienie zasługują, inni pracują po cichu licząc na docenienie, jeszcze innym statuetka wpada w ręce jakby przypadkiem, zastając nowych właścicieli równie zaskoczonych, co przerażonych i szczęśliwych, że oto właśnie skosztowali wisienki na torcie swojej kariery. Wydawać by się mogło, że taka nagroda to ogromny zastrzyk motywacji, otwarcie nowych drzwi, pełnych wyzwań, nowych, interesujących i dobrze płatnych projektów. Nic tylko pracować i spijać śmietankę z oscarowej sławy. Ale, o dziwo, nie zawsze tak się dzieje. Wśród laureatów Oscara jest całkiem spora grupa osób, które po otrzymaniu Oscara po prostu zniknęła, a ściślej mówiąc zaniknęła wśród wytworów Fabryki Snów, poświęcając się projektom, które już nigdy nie zaoferowały im roli godnej nagród.
Wbrew pozorom jednak one-hit wonders (a właściwie one-movie wonders) wcale nie wycofują się z branży, a pracę podejmują nie rzadziej niż wcześniej. Niektórzy sukcesywnie zdobywają kolejne role albo spełniają się na nieco innym gruncie (na przykład telewizji), słyszymy o nich, pojawiają się na galach i wydarzeniach branżowych, ba, zdobywają popularność i olbrzymią sympatię widowni. Świetnym przykładem jest tu choćby Joe Pesci, który po wygranej za drugoplanową rolę w Chłopcach z ferajny nigdy nie został do Oscara nawet nominowany, a przecież zagrał masę zapamiętywalnych i fantastycznych ról (poczynając od JFK i Zabójczej broni 3, przez kultowego Kevina samego w domu i w Nowym Jorku, po Mój kuzyn Vinny czy Kasyno). Poniższe nazwiska doskonale ten trend potwierdzają.
Jennifer Connelly (Piękny umysł)
Wygrana Jennifer Connelly w kategorii najlepsza aktorka drugoplanowa za rolę w Pięknym umyśle była dla wielu zaskoczeniem. Do dziś uważa się, że Connelly nie tyle nie zasłużyła na tego Oscara, co odebrała go swoim bardziej utalentowanym konkurentkom (Helen Mirren, Kate Winslet, Maggie Smith, Marisa Tomei). W każdej tezie jest ziarno prawdy, bo choć talentu Jennifer odmówić nie można, Oscar jej się należał, ale za zupełnie inną rolę (Requiem dla snu, zaledwie rok wcześniej!). Po nagrodzonym występie w Pięknym umyśle Connelly zagrała kilka dobrych pierwszo- i drugoplanowych ról (choćby Dom z piasku i mgły), ale nigdy nie doczekała się podobnych zaszczytów.
Halle Berry (Czekając na wyrok)
Halle Berry - pierwsza czarnoskóra aktorka z Oscarem w ręku - na brak ciekawych i intratnych ról narzekać nigdy nie mogła. Tuż po wygranej za rolę w Czekając na wyrok dostała angaż do kolejnej części przygód agenta 007, dołączyła do projektu X-Men, wcieliła się w superbohaterkę (nieudana Kobieta-Kot) i próbowała swoich sił w przeróżnych filmowych gatunkach: horrorze (Gothika, Ktoś całkiem obcy), sci-fi (Atlas chmur) i komediach (fatalne Movie 43). Jak na razie bez wyraźnych efektów, wciąż traktowana zarówno przez krytyków, jak i widzów jako jedna z wielu aktorek, które najlepsze mają już za sobą.
Adrien Brody (Pianista)
Przepiękna, poruszająca i nie do zapomnienia. Rola Adriena Brody'ego w Pianiście Romana Polańskiego nie mogła pozostawić nikogo obojętnym - na losy Władysława Szpilmana i talent wcielającego się w tę postać Brody'ego. Aktor całkowicie zasłużenie zgarnął za tę rolę Oscara (a odbierając wszedł do historii ceremonii oscarowych wyczynem, o którym pisałam tutaj) i - wbrew pozorom - wcale nie zniknął, no, chyba że z pamięci członków Akademii. Brody każdego roku gra w naprawdę dobrych filmach, tworząc charakterystyczne i lubiane role (Osada, King Kong, Pociąg do Darjeeling, O północy w Paryżu czy Grand Budapest Hotel). Niestety, niewystarczające, by wrócić do łask oscarowych jurorów.
Kim Basinger (Tajemnice Los Angeles)
Jednym kojarzy się z 9 i pół tygodnia, innym z Batmanem lub familijną obyczajówką Moja macocha jest kosmitką, dla innych zawsze pozostanie dziewczyną Bonda. Ale to rola Lynn Bracken w Tajemnicach Los Angeles przyniosła jej triumf i - niestety - także upadek, bo po sukcesie oscarowego kryminału Kim zaginęła w hollywoodzkim tłumie, będąc w filmach obecna, ale aktorsko zupełnie bierna.
Mo'Nique (Hej, Skarbie)
Niezwykła i wychwalana na całym świecie rola w dramacie Lee Danielsa przyniosła zdolnej, czarnoskórej aktorce wiele zaszczytów, a kinu nadzieję na kolejne wspaniałe role tej nowoodkrytej perły Hollywood. Niestety, płonne - Mo'Nique ucichła i do dziś podjęła zaledwie kilka, mało znaczących filmowych projektów.
Roberto Benigni (Życie jest piękne)
To chyba najbardziej bolesny przypadek zniknięcia. Roberto Benigni - oszałamiająco charyzmatyczny włoski aktor, który szturmem zdobył Hollywood swoim filmem Życie jest piękne, w którym zagrał też główną rolę - sprawiał wrażenie, jakby miał ochotę zadomowić się w Los Angeles, a przynajmniej przywozić tam co rok swoje nowe projekty. Tak się nie stało. Benigni, mimo udziału w kilku głośnych filmach (nie tylko włoskich), nie popełnił już żadnego arcydzieła, a nawet przeciwnie - za realizację i rolę w Pinokio otrzymał niechlubne Złote Maliny.
Brenda Fricker (Moja lewa stopa)
Cokolwiek nie powiedzieć o pooscarowym upadku Brendy Fricker, nikt nie wmówi widzom na całym świecie, że jej gwiazda zgasła. W końcu pojawia się na ekranach naszych telewizorów w każde święta, zaprzyjaźniając się z samym w Nowym Jorku Kevinem i obdarzając nas swoim cudownym ciepłem. I niech mi ktoś powie, że nie słyszy teraz w głowie uroczego: "Oh, Kevin", które Brenda wymawia na widok turkawki, którą dzieli się z nią urwis. So touching.
Catherine Zeta-Jones (Chicago)
Catherine Zeta-Jones jest z kolei przykładem na to, jak łatwo zamydlić widzom oczy. Bo powiedzieć o niej, że zniknęła, to spore nadużycie. Tymczasem gdy prześledzimy jej karierę po brawurowym występie w oscarowym Chicago nie zobaczymy tam ani wielkich ról, ani wybitnych produkcji. Komedie romantyczne, pocieszne sensacyjki i filmy przygodowe, z drobnymi, dramatycznymi wyjątkami - to na razie wszystko, co udało się Catherine dokonać po zgarnięciu Oscara za rolę w musicalu. Za mało talentu czy dobrych ról?
Mira Sorvino (Jej Wysokość Afrodyta)
Gdybyście zobaczyli (a na pewno widzieliście niejednokrotnie) Mirę Sorvino w telewizji, w życiu nie powiedzielibyście, że jest laureatką Oscara. Liczba filmów, w których po sukcesie Allenowskiej Afrodyty zagrała aktorka sięga blisko 50, z czego gros były produkcjami stworzonymi na potrzeby telewizji. I chyba też tu Mira czuje się najlepiej, o czym świadczy udział w kilku projektach serialowych, choćby jednym z nowszych seriali BBC Intruders. Statuetka za kreację filmowa trampoliną do sławy na małym ekranie? Czemu nie.
Cuba Gooding Jr. (Jerry Maguire)
Cuba Gooding Jr. to naprawdę pocieszny gość. Miło się ogląda i słucha, ale nawet w tym kontekście wygrana za rolę w Jerry Maguire była trochę naciągana. Co zresztą potwierdziła dalsza kariera aktora, w której ról wprawdzie nie zabrakło, ale wielkich dokonań - już tak.
Gwyneth Paltrow (Zakochany Szekspir)
Znakomita promocja filmu wśród członków Akademii sprawiły, że Zakochany Szekspir otrzymał Oscara nie tylko w najważniejszej kategorii. Szeroko komentowany i - co tu dużo mówić - przeklinany był także werdykt w kategorii aktorskiej, gdzie wcale nie tak utalentowana, a już na pewno w tym filmie nie tak wybitna jak jej konkurentki, Gwyneth Paltrow pokonała w oscarowym wyścigu takie gigantki jak Meryl Streep czy Cate Blanchett. Nie oferując później niczego ciekawego (i niszcząc filmową biografię Sylvii Plath!), no, może oprócz zachwycających na czerwonych dywanach kreacji.
Renée Zellweger (Wzgórze nadziei)
Zellweger jest kolejnym dowodem na to, że Akademia Filmowa nie zawsze (a nawet rzadko) nagradza aktorów za ich najlepsze role. Oscar za Wzgórze nadziei był trochę rekompensatą za świetne kreacje, które aktorka stworzyła w Dzienniku Bridget Jones czy Chicago i jako taka został też przez branżę potraktowany, bowiem Zellweger już nigdy nie wzięła udziału w filmie, który można było szczerze nazwać wartym nagród. O rolach nie wspominając.
Jennifer Hudson (Dreamgirls)
Spektakularny debiut filmowy piosenkarki i finalistki American Idol był jak najpełniejsza realizacja amerykańskiego snu. Oto młoda, utalentowana dziewczyna szturmem zdobywa populrność, idąc jak burza w świecie wielkiego show businessu i w ciągu czterech lat zdobywając fanów na całym świecie, najważniejsze nagrody filmowe (Oscar, Glob, BAFTA, Critics Choice etc.) i muzyczne (Grammy). Ale też jej rola w Dreamgirls zdecydowanie na te zaszczyty zasługiwała. Hudson zagrała później w kilku drobnych filmach, które przeszły raczej bez echa, ale w jej przypadku nie było w tym nic dziwnego. To w końcu piosenkarka, która świetnie sprawdziła się w roli śpiewającej aktorki w musicalu, niekoniecznie aspirująca do kariery w tej branży. Choć może jeszcze kiedyś pozytywnie nas w tym temacie zaskoczy?
Źródło zdj.: youtube.com
Zobacz też:
"Czarna lista" oscarowej Akademii
Najlepsze oscarowe momenty - cz. I
Najlepsze oscarowe momenty - cz. II
Dobre zestawienie! :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie w większości role, za które ci aktorzy zgarnęli Oscary są mocno dyskusyjne. Taka mnie myśl naszła, że może dlatego Leonardo gra w tak dobrych filmach :D bo jeszcze nie dostał Oscara :D
OdpowiedzUsuńNie bluźnić!:))))))
OdpowiedzUsuńHah, no dobrze, już dobrze. Po prostu zabawny zbieg okoliczności :D A tak sobie myślę, że Cuba Gooding Jr zagrał później w filmie Siła i Honor. I tu mi się bardzo podobał!
OdpowiedzUsuńWielu z tych aktorów zagrało później fajne role. Tylko nic z tego nie wynikło :]
OdpowiedzUsuńCoś chyba w tym jest.:) Może jak dostają Oscara to myślą że już nie muszą grać.
OdpowiedzUsuńMoże nie wszyscy tak zupełnie zniknęli, ale ciekawe spostrzeżenie i fajny wpis
OdpowiedzUsuńZapraszam na mój blog o filmach .
REKLAMA USUNIĘTA
Odtwarzam go po awarii w innym miejscu sieci. To potrwa kilka dni a potem…zupełnie nowe wpisy. Zachęcam do czytania i komentowania. Pozdrawiam