To się będę śmiał, gdy nie zdążą ze zniszczeniem
świata przed jego końcem.
świata przed jego końcem.
Stanisław Jerzy Lec
Tematyka końca świata elektryzuje ludzi od zarania dziejów. Niepokojące interpretacje biblijnych wersetów, zatrważające odkrycia naukowców, szokujące przepowiednie jasnowidzów i wróżbitów, wreszcie zdroworozsądkowe oceny samozagłady ludzkości - wszystko to uderza w jeden z największych lęków człowieka: lęk o koniec, nad którym nie ma kontroli. Koniec, ale nie śmierć, bo apokaliptyczne wizje wielokrotnie częściej niż o śmierci, mówią o życiu. Jest to jednak życie tak jałowe, tak straszne i tak samotne, że jego perspektywa przeraża jeszcze bardziej niż widmo zagłady i śmierci. Czy to oznacza, że przeżyć (doświadczyć i/lub przetrwać) koniec świata to wyzwanie?
Dalszą część wpisu i dyskusji o nim znajdziesz tutaj.
Chyba niczego tu nie brakuje :) Ja niektóre z tych filmów widziałem, ale wielu nie miałem jeszcze okazji obejrzeć. Ogólnie to nie przepadam za takimi apokaliptycznymi filmami, wolę kino katastroficzne bardziej realistyczne czyli bez meteorytów, asteroid itp. "Melancholię" zacząłem oglądać, ale już na początku coś mnie odrzuciło od tego filmu i przerwałem oglądanie. Takie klasyki jak "Armageddon", "Dzień zagłady", "Pojutrze" oglądało się dość dobrze, ale powtórny seans był już nieco męczący. "Zapowiedź" obejrzałem ze względu na Rose Byrne i mnie nawet zaciekawił ten film, nie mogę tego powiedzieć niestety o innym filmie z Rose pt. "W stronę słońca", którego nie dałem rady obejrzeć w całości (choć ten film zebrał sporo pozytywnych opinii). Ten film też chyba można zaliczyć do tego typu kina o zbliżającym się końcu. Dodam jeszcze, że zgadzam się co do tego, że ten film z Keanu-kamienną-twarzą-Reevesem jest beznadziejny, okropnie się na nim nudziłem.
OdpowiedzUsuńJeszcze a propos tego, czego brakuje, to w poniższym wpisie szymalan zwrócił uwagę, że brakuje starych klasyków, do których ja bym dorzucił jeszcze "Zderzenie światów" (1951, Oscar za efekty specjalne) i "Meteor" (1979) z Seanem Connerym. Tego pierwszego nie widziałem, ten drugi był średnio udany, lecz podobał mi się nieco bardziej niż "Armageddon" :)
UsuńMariusz, wiesz, że unikam starego kina:) Z reguły piszę o filmach od lat 90. do czasów współczesnych. Czasem sięgam po filmy starsze, ale to zwykle w przypadku "przerabiania" filmografii lubianych aktorów. Także tego:)
UsuńA ja mimo wszystko poleca łbym ze starszych filmów jeden: "Ostatni brzeg"
UsuńOstatnio przygotowywałam prezentację na ten temat i pogrupowałam filmy identycznie :) Część z wymienionych przez Ciebie widziałam - najlepszy chyba z tych wszystkich był "Ostatnia Miłość na Ziemi" oraz "Droga", która wgniotła mnie w fotel choć powieść McCarthy'ego nie należała do najłatwiejszych do zekranizowania.
OdpowiedzUsuńOgólnie to ciekawy temat, bo jeśli gdzieś unaoczniać lęki ludzkości związane z końcem życia na ziemi, to gdzie lepiej niż w kinie?
OdpowiedzUsuńO, nie a ja będę bronił "Melancholii" do końca świata:D To jedyny film w historii kina, którego koniec naprawdę poczułem (2 minuty ciszy na sali w kinie, nie widziałem czegoś takiego po żadnym filmie, na jakim byłem). Prawdziwe arcydzieło kina psychologicznego z wybitną rolą Kirsten Dunst. Podoba mi się, że koniec świata nie bierze się u Triera z nikąd, ale jest wynikiem pogrążania się w swojej chorobie głównej bohaterki. Po "Antychryście" spodziewałem się histerycznego schockera, a dostałem aubtelny film, który konczy sie dokładnie tak, jak ja zakończyłbym swój film o końcu świata :D
Takie filmy jak "Armegeddon" , "Jestem legendą" czy "2012" to akurat przygodówki, przyjemne w zależności jaką kto ma tolerancję na dziury logiczne czy patos.Na dużym ekranie dają radę:D
Artykuł świetny ogólnie, zwłaszcza bardzo rzeczowy i przenikliwy wstęp, choć zamiast rimejku "Dnia w którym zatrzymała sie ziemia" chętniej zobaczyłbym oryginał (ale fajnie, że Keanu w koncu dostał role na swoje możliwości: bezemocjonalnego kosmity). Nie zgadzam się też co do "Miasta ślepców", dla mnie ten film jest strasznie bezsensowny :P (jak kobieta mająca największą broń w świecie ślepych czyli wzrok może jej w ogóle nie używać? Czemu daje się tak pomiatać i regularnie gwałcić?
Za to dopisałbym do Twojego zestawienia "Apocalypto" Mela Gibsona. Ten film też jest trochę bardziej przygodowym widowiskiem, ale ostatecznie w ciekawy sposób opowiada o zagładzie cywilizacji (właściwie nie pokazując jak ona się skonczy, ale szczegółowo dając do zrozumienia jaki mechanizm społeczny do tego doprowadzi). Dopisałbym też "Wall.ego" Pixara: to jednak bardzo postapokaliptyczny film, jakby się tak zastanowić:)No i znakomite "12 małp" Gilliama z jego totalnie zakręconą narracją.
Na koniec parę klasyków kina apokaliptycznego: pierwsze 2 "Mad maxy", "Noc żywych trupów", "Terminator", "Planeta małp", "Seksmisja", "Metropolis", "Inwazja porywaczy ciał". No i oczywiście dwa obowiązkowe klasyki Piotra Szulkina "Ga-ga: chwała bohaterom" i "Obi Oba, koniec cywilizacji". A i tak sporo jeszcze przede mną zresztą:) Poczułem się też bardzo zachęcony przez Twoją rekomendację do "Przyjeciela na końcu świata" :)
pozdrawiam!
Bezemocjonalny kosmita - o, to to:) Jeśli chodzi o "Miasto ślepców" - rzeczywiście, masz rację, tutaj troszkę polecieli. Ale film i tak nie jest według mnie najgorszy. "Apolacypto" zabrakło właśnie m.in. z tego powodu, o którym piszesz - nie ma tu dosłowności i właściwie można ten koniec różnie interpretować. "Seksmisja" nie przyszłaby mi do głowy!:) A z pozostałych propozycji - wow, czujesz temat:)
UsuńZ tym apolacypto to trochę nie bardzo, no bo nie chodzi o konie świata, to tak samo można wziąć Misje z De Niro.
UsuńPlaneta małp też chybiona, odbiega od tematyki.
Fajne propozycje to Seksmisja chyba najbardziej znany post-apokaliptyczny polski film, Wall tez bo animka. Mad Maxy też by sie przydały. Jeszcze Wodny Świat bym tu widział.
Sagę żywych trupów to bym odpuścił, to trochę jak sagę Resident Evil wziąć, ale po co ...
Także zestawienie zacne, bardzo fajnie się czytało, a braki nie wielkie.
Pozdrawiam Celta.
PS. Oczywiście Wesołych Świąt !!!
No zgadzam się, że nie chodzi w Apocalypto o dosłowny koniec świata, ale też chyba nie zawsze w kinie o to chodzi. U Gibsona mamy pokazany mechanizm wyniszczającej się od środka cywilizacji. Ostatecznie majowie i tak w koncu zniknęli z powierzchni ziemi wiec nastąpił ich koniec. Dla głównego bohatera to zdecydowanie był koniec świata, świata jakiego znał i w którym żył:) I o to wg mnie w kinie postapokaliptycznym chodzi, że oglądamy świat, który już nie jest taki jak znamy. To samo dotyczy sagi o żywych trupach, w jednej z ostatnich części - "Ziemi żywych trupów" - żywi zdrowi ludzie stanowią już tylko garstkę, która musi jakoś przetrwać w świecie zombie:)
Usuńpozdrawiam!
PS nowa czcionka <3
PS2 Również Wesołych i Spokojnych!:)
Zgadza się, tyle że gdyby rozpatrywać koniec świata tak indywidualnie i jednostkowo, to takie zestawienie zajmowałoby o wiele, wiele miejsca:)
UsuńPS. Tak, nowa, dobrze wygląda? Nic się nie rozstrzela, nie za mała/duża? Pytam, bo w każdej przeglądarce wygląda inaczej i już mnie cholera bierze od edycji:]
jak dla mnie znacznie lepiej wygląda ta nowa:) Większa, bardziej czytelna i estetycznie ładniejsza po prostu. Przynajmniej u mnie w przeglądarce jest bez zarzutu:)
UsuńZacne filmowe zestawienie.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny tekst! Lubię tę tematykę. Czasami są to filmy nieco depresyjne, innym razem lekko komiczne, ale tak czy siak warto po nie sięgać. Od czasu do czasu :)
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt!
OdpowiedzUsuńquentinho
Dzięki i wzajemnie:) Wszystkiego dobrego!
UsuńO końcu inaczej - to zdecydowanie moja ulubiona grupa, szczególnie dlatego, bo KOCHAM Melancholię i bardzoe lubię Ostatnią miłość na ziemi. :)
OdpowiedzUsuńFajnie zrobione zestawienie. Większość z tych filmów widziałem, ale niektóre żałuję, że obejrzałem (Księga ocalenia czy Dzień w którym)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
dlaczego nie ma nic o Epidemii z Dustinem Hoffmanem? Moim zdaniem jest to majstersztyk gatunku - filmy epidemiologiczne
OdpowiedzUsuńBo nie widziałam:) Ale że z Dustinem, sięgnę na pewno - dzięki!:)
UsuńNiezależnie od gustów, jakości filmów (bo nie było zastrzeżenia, że mówimy tylko o filmach klasy A, czy też z najwyższej półki), czy dosłowności tematu (większość filmów nie dotyczy de facto "końca świata", tylko końca cywilizacji, jaki znamy, a grupka - czy grupki - ocalałych szukają się nawzajem, bądź próbują odbudować zgliszcza. Tak czy inaczej jest kilka tytułów, których tu zabrakło (i proszę o unikanie komentarzy, że jednym się podoba, a drugim nie, bo nie o to chodzi). Ad rem - The violent kind; The darkest hour, Pulse (2 i 3 część zdaje się), The quiet earth, WarZ, The colony, The stand (miniserial na podstawie Kinga), Vanishing at 7-th street. To tak na szybko, co sobie przypomniałem. I powtarzam - są tu też filmiki nie koniecznie z górnej półki, ale forum nie dotyczy jakości, tylko tematyki - każdy z filmów, które wymieniłem, w tym kanonie się utrzymuje - a czy się spodobają... deliberacje o gustach zostawiam "najlepszym na świecie znawcom i ludziom o nieskazitelnym guście". Uzdrawiam. Pyther. P.S. Zgadzam się też z jednym z "przedmówców", że zabrakło najbardziej chyba wyczerpującego temat filmu - Ostatni brzeg - tam faktycznie NIKT nie przeżywa. Choć jakiś czas temu do mojego zwichrowanego łba wpadł pomysł na film "Ostatni brzeg 2". Zaczyna się od widoku niczym nie zmąconej powierzchni morza. Po chwili wynurza się łódź podwodna, z luku wynurza się kapitan, "uwalnia ptaka" i krzyczy: "Koniec rzygania, wracamy do domu!". Słychać przy tym czastuszkę. "Da, pust znajet wies narod, Bielorusy nie umriot. Pust znajet wsia nacja, nam na ch.j radiacja". -)
OdpowiedzUsuń